Wykwalifikowany naturopata zasadniczo podejmując się wykonywania zawodu, który obciążony jest odpowiedzialnością za zdrowie psychiczne i fizyczne drugiego człowieka, powinien mieć na uwadze kwestie komunikacji interpersonalnej. Odpowiedzialne kształtowanie relacji z pacjentem jest podstawowym elementem pracy zawodowej nie tylko psychologa i/lub psychoterapeuty. Nauka budowania i rozwoju relacji z pacjentem wymaga przede wszystkim ciągłego dokształcania się i praktyki, gdyż jest to kluczowy aspekt tworzenia poczucia bezpieczeństwa i zaufania. Jeżeli w gabinecie terapii naturalnych, naturoterapeuta, niezależnie od modalności jakiej się podejmie, w każdym przypadku pierwsza wizyta wiąże się z wywiadem i oceną stanu psychicznego. Kompetencje odczytywania niewerbalnych sygnałów, sygnalizujących niekiedy ważną informację o np. silnym lęku, jakiego doświadcza duża grupa pacjentów poddająca się wizycie u osoby, która już samym swoim autorytetem odgórnie tworzy relację asymetryczną, potrzebuje mniej lub więcej czasu/wizyt do zaaklimatyzowania się. Poczucie komfortu jest niezwykle ważne, gdyż będąc pewni swoich kompetencji, przykładowo jako masażyści, lecz bez przepracowanego warsztatu podstaw psychologii komunikacji, możemy nieświadomie zniechęcić pacjenta, który z naszych umiejętności uzyskałby pożądane korzyści zdrowotne. Poleganie na wiedzy teoretycznej, niemniej dające szerszą perspektywę na możliwe błędy w komunikacji, może okazać się niewystarczające. Skrajnie nieodpowiedzialne jest moim zdaniem przeprowadzanie zabiegów leczniczych, tudzież wizyt konsultacyjnych o charakterze zdrowotnym. Holistyczne podejście wcale nie przymusza do ciągłego kształcenia się w dialogu z pacjentem i uważaniu na każde wypowiedziane słowo. Pragnę też zwrócić uwagę na istotę zaznajomienia się z dziedziną psychopatologii, ponieważ tak szeroki zakres materiału z tylko najważniejszych obszarów tematycznych terapii naturalnych, nie pozostawia wiele miejsca na zgłębianie psychologicznych dysfunkcji w toku kształcenia. Pamiętanie o silnym związku duszy z ciałem, nabywanie kompetencji coachingowych itp. daje perspektywę wyrobienia nawyku, gdzie nieznajomość Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób ICD-11 (dostępna w wielu państwach, Polska wkrótce również zacznie korzystać z zaktualizowanej wersji tej klasyfikacji) pod względem zaburzeń psychicznych, może prowadzić do wielu trudności w rozwiązywaniu problemów pacjenta. Najbardziej narzuca mi się na myśl kwestia osób z zaburzeniami osobowości, zaburzeniami neurorozwojowymi (ADHD, Spektrum Autyzmu, Schizofrenia, Choroba Afektywna Dwubiegunowa) tudzież tak rozpowszechniony w populacji Zespół Stresu Post-Traumatycznego (PTSD) oraz rzadko wspominane Zaburzenia Dysocjacyjne. Wspomniane przeze mnie problemy mogą wprowadzać nieprzygotowanego na pacjenta z ChaD (Choroba Afektywna Dwubiegunowa), gdzie skoki nastrojów potencjalnie mogą być postrzegane jako niepowodzenie w prowadzonej przez naturoterapeutę praktyce terapeutycznej. Potocznie osobowość Borderline (inaczej: Osobowość chwiejna emocjonalnie) to cały szereg symptomów psychopatologicznych, gdzie moja obawa idzie w kierunku zakończenia współpracy, gdy przykładowo natrętnie zacznie taki pacjent przekraczać granice relacji terapeutycznej, chcąc wejść w życie prywatne praktyka naturoterapii. Inne sytuacje to samookaleczenia czy myśli samobójcze, gdzie podstawy prawne już dają restrykcyjne regulacje, aczkolwiek je także należy poznać dokładnie. Zadaję sobie w głowie pytanie, co poczułby pacjent w takiej sytuacji, gdyby zadzwoniono po służby ratunkowe, co przy ujawnieniu o rozmyślaniu na temat odebrania sobie życia nie jest podstawą do posunięcia się aż po wezwanie pomocy medycznej. Jednakże strach przed ewentualnymi konsekwencjami prawnymi, rozliczaniem przez prokuratora, może do takiej sytuacji doprowadzić. Prowadząc własną praktykę terapii naturalnych nie diagnozujemy chorób psychicznych, natomiast znajomość zaburzenia, które pacjent może nam ujawnić jako diagnozę uprzednio postawioną przez lekarza psychiatrę, daje nam możliwość doboru skuteczniejszej metody wsparcia mentalnego na jakie nas stać, a także nawet zmianę techniki terapeutycznej. Nawet praktycy terapii manualnych, chociażby zawodowi akupunkturzyści, swój zasób wiedzy, przynajmniej powinni wiedzieć, że objawy zaburzeń psychicznych można w konkretny sposób złagodzić na bazie meridianologii, ale też współczesnej wiedzy psychopatologicznej. Możliwa jest sytuacja, gdzie dyplomowany naturopata takich informacji nie otrzymał, co rodzi wiele wątpliwości co do braku konkretnych wymagań merytorycznych szkół uprawniających do wykonywania tego zawodu. Relacja z pacjentem w gabinecie naturopaty podlega tym samym aspektom etycznym, oraz potekcyjnym, gdyż nadal jest on osobą, co do której pacjent czuje rodzaj respektu, autorytetu, i przy kuracji długoterminowej, pomiędzy naturopatą a pacjentem buduje się mimowolnie..
To grunt na tyle wrażliwy, że przyswojenie podstaw psychologicznych nauczanych w trakcie toku kształcenia holistycznego, same w sobie nie są wystarczające aby wchodzić w takie problemy wglądowo, pracując metodami bliższymi psychoterapeutycznemu settingowi. Włączając w to, zwykle nieświadomie, swój światopogląd łatwo przenieść swoje problemy, lub przyjąć cudze, pracując w dobrej intencji, pełnej troski i chęci wsparcia. Widzę tutaj niestety problem, gdyż cechujący się empatią naturopata może mieć problem aby bezwiednie pominąć takie kwestie. Często moja praca zwraca się ku uniwersalności tematu, zaznaczając iż dotyczy on każdego praktyka podejmującego się praktyki terapii naturalnej, czy to specjalista manualnej terapii, doradca dietetyczny, albo aromaterapeuta. Pierwotnie moje podejście w pisaniu tej pracy miało bardzo zachowawcze elementy relacyjne. Rozważając wielokrotnie jednak o tym, że niesprawiedliwie nakładane są społecznie ograniczenia w tym zakresie, do takiego stopnia, że zanim leczenie przyniesie efekty, pogorszenie stanu psychicznego poprzez silne połączenie stanu fizycznego ze stanem psychicznym, niesie ze sobą ryzyko.
Zmiana takiego paradygmatu wymaga odmiennego podejścia społeczeństwa do kwalifikacji metod uznanych za niekonwencjonalne, a zatem niebezpieczne. Owszem, szkody psychiczne, do których przyczynia się niedostatecznie kompetentny terapeuta, uznający się za terapeutę holistycznego, są realnym zagrożeniem. Druga strona medalu, którą ostatecznie omawiam w mojej pracy, wskazuje na rozważenie programów edukacyjnych, poświęcając praktycznemu przygotowaniu budowania i kształtowania relacji z pacjentem, na rozszerzenie posługujące się dokonaniami psychologii akademickiej. Podejście psychodynamiczne jest silnym zestawem technik i podejścia do relacji z pacjentem, szeroko uznanym, i co prawda niedającym się przyrównać do tego, czego w trakcie toku kształcenia wielu modalności leczniczych przygotowywany jest naturopata.
Niemniej wzbudzanie zaufania przez pacjenta to także kluczowy aspekt powodzenia prowadzonej metody korekcji problemów z którymi się zgłasza. Aspekt emocjonalny jest tutaj elementem nieodłącznym, nieważne czy to praktyk psychoterapeuta, psychiatra czy praktyk naturopata. Pacjenci mogą mieć niekorzystne doświadczenia związane z leczeniem u innych specjalistów, np. medycyny klasycznego nurtu, gdzie takie problemy mogły być dyskredytowane, kierowane na konsultację z psychiatrą lub psychologiem. Kierowanie na niezliczone ilości badań dodatkowych pod tym kątem i konsultacji, wypisywania skierowań są powodem złości, bezradności i poszukiwania uzyskania niejako przy okazji, także pomocy w tej sferze funkcjonowania życiowego w innym miejscu. Tym miejscem jest gabinet terapii naturalnych. Zdaję sobie sprawę, jak trudny musi być fakt częściowego pominięcia tych z trudem przypominającym duszone wewnątrz emocje, przez skupienie się wyłącznie na dolegliwościach somatycznych. Wzbudzanie zaufania u pacjenta jest kluczową kompetencją każdego terapeuty i zapewnienie tego w sposób nieprzekraczający swoich kompetencji zawodowych, powinno być czynione także przez naturoterapeutów.
Nie boję się jednak użyć stwierdzenia ograniczeń nałożonych na wyrost. Dokształcanie się w sferze komunikacji, mentoringu mentalnego, to jeden z obowiązków zawodowych Naturopaty. Wiele osób korzystających z terapii naturalnych boryka się z traumatycznymi sytuacjami ze swojego życia, może cierpieć na różne zaburzenia psychiczne, włączając w to patologiczne stany względnie wymagające w takiej sytuacji ścisłej opieki psychiatrycznej. Tylko czy jest to obligatoryjną zasadą, aby wówczas zawiesić lub zakończyć terapię prowadzoną wcześniej? Do gabinetu naturopaty z pewnością mogą trafić osoby cierpiące na organiczne czy endogenne zaburzenia psychiczne, dla przykładu mogą to być osoby cierpiące na schizofrenię, chorobę afektywną dwubiegunową, będący w przejściowym stanie maniakalnym lub psychotycznym, czy też epizodzie tak zwanej dużej depresji. Nie sposób także spotykać osoby o zaburzeniach osobowości. Strach przed strachem przyjęcia takich pacjentów do swojego gabinetu to większy problem w moim odczuciu, niż poddawanie się zabiegom, które rzeczywiście przynoszą korzyści zdrowotne, i praktykowane kompetentnie, nie stanowią same w sobie takiego zagrożenia. Kluczowym punktem jest tutaj dogłębny wywiad wstępny, o którym będę jeszcze wspominać
Od czasu postanowienia tematyki którą zamierzam opracować tutaj, do momentu wyjścia poza pierwotną wersję wstępu minął czas, w którym nabrała ona innego wydźwięku. Czytając ją łatwo odnieść wrażenie, że grunt relacyjny z punktu widzenia psychologii niesłusznie jest traktowany jako przekraczanie kompetencji, a program kształcenia w różnych szkołach bywa mocno wybrakowany o te elementy.
Empatia a stawianie granic w relacji z pacjentem
Empatia współcześnie kojarzy się ze wzmocnionym poziomem współczucia wobec istnienia żywych istot i przeżywanych przez nie stanów emocjonalnych. Istotnym jest rozróżnienie tego rozumienia od rozumienia empatii przez psychologię, gdzie empatia odnosi się do zauważania oraz współodczuwania stanów emocjonalnych drugiej osoby. Neurokognitywistyka mówi o neuronach lustrzanych, które są odpowiedzialne za przesyłanie informacji o odczuciach innych za pomocą zmysłu wzroku i przetworzeniu jej, gdzie teorie odnośnie mechanizmu ich interpretacji są sprzeczne.
Przywołując grecki termin „empátheia”, intrygujące jest jego znaczenie, czyli „cierpienie”. Ciężko nie ulec przy tym zmieszaniu, jednak sens jest dosyć zrozumiały jeżeli chcemy zrozumieć związek dzisiaj rozumianej empatii i jej pierwotnego terminu. Po pierwsze, empatia najczęściej zdaje się zauważać stany smutku, bezradności i cierpienia, bólu. Współodczuwając, empatyczne osoby indukują analogiczny stan psychiczny. Koncepcja biopola, szczególnie kluczowa wśród bioenergoterapeutów oraz radiestetów, mówi o łączeniu indywidualnego biopola terapeuty z biopolem pacjenta. Rosyjski uzdrowiciel Łazariew, biopole definiuje jako strukturę informacyjno-energetyczną. Biopole każdego praktyka terapii naturalnych na co dzień wielokrotnie wchodzi z interakcjami w biopola swoich pacjentów, niejako synchronizując się z jego stanem, także mentalnym. Techniki zabezpieczające w tej kwestii, aby zapobiec np. przeniesieniu choroby czy wampiryzmu energetycznego, to temat wykraczający poza tę pracę, lecz warty zgłębienia przez naturoterapeutów.
Niemniej empatia cechuje większość osób aspirujących do leczenia, ulżenia cierpieniu, bez podziału na profesję leczniczą. Dwie strony medalu którą jest empatia wymagają lat praktyki terapeutycznej lub zgłębienia literatury, gdzie na szczególną uwagę zwracam ku publikacjom poświęconych teoriom psychoanalitycznych. Niejednokrotnie zaburzone struktury osobowości pacjenta mogą powodować paradoksalne wobec empatycznego terapeuty chęć zakończenia współpracy. Opis poszczególnych trudnych przypadków również jest zbyt rozległym tematem aby go szczegółowiej omówić.
Kiedy praca naturopaty zaczyna bardziej frustrować i męczyć, ponieważ przez lata „przewijać się” będzie wielu opornych pacjentów. Nie uważam aby np. praktyk akupunktury, masażysta, czy Hortiterapeuta nie powinien przykładać do tego aż takiej uwagi. Podczas współpracy, zwłaszcza kiedy zabiegi/konsultacje są regularne, wybiegają ponad 2-3 sesje które wystarczą aby pacjent nie potrzebował dalszej terapii. Relacja terapeuta-pacjent jest asymetryczna, to praktyk jest „autorytetem” ponieważ pacjent musi czuć rodzaj respektu podejmując się u niego leczenia. Zachowanie granic asymetrii jest bardzo ważne, ponieważ przechodzenie na granicę relacji towarzyskiej stwarza niebezpieczeństwo przywiązania poszczególnych grup pacjentów do nadużywania kontaktu ze specjalistą, np. częste telefony, SMS-y, które nie dotyczą nawet terapii. Terapeuta również przy długoterminowemu leczeniu czuje komfort, zmniejszenie dystansu w rozmowach z pacjentem.
Ostatnim wątkiem o empatii w tej pracy jest jej rola kiedy leczenie zmierza ku końcowi lub nie jest dalej konieczne, ponieważ schorzenia i inne deficyty udało się wyleczyć. Psychosomatyka zajmująca się objaśnianiem związków między umysłem i jego zaburzeniami a odczuwaniem fizjologicznych dolegliwości. Natręctwo, z braku lżejszego terminu, powoduje realnie odczuwane bóle, bezsenność czy migreny. Niemniej wiele schorzeń fizjologicznych można potwierdzić współczesną aparaturą, i brak etiologii w takich wypadkach, skorelowane z zakończeniem leczenia może być wyraźnym sygnałem do postawienia granicy chociażby rekomendując wizytę u specjalisty-lekarza, z komunikatem iż praktyk nie jest tu w stanie pomóc. Dbanie o siebie, dobrostan psychiczny i homeostazę energetyczną są istotą prowadzenia praktyki leczniczej. Poskromienie empatii nierzadko jest trudne, gdyż można uznać to za chęć czasowego wyzbycia się jej, lecz interpretowanie tego jako czynienie dobra dla obu stron, ucinając patologiczną relację terapeutyczną, jest nadal wpisane w aspekt pomocy drugiemu człowiekowi, co osiągalne jest poprzez pierwotne zadbanie o siebie.
Aktywne słuchanie, wspieranie mocnych stron pacjenta
Uważne wysłuchanie pacjenta na pierwszym spotkaniu, gdzie powinien przeprowadzony być pogłębiony wywiad i ocena holistyczna jego stanu, to pierwszy stopień zapewnienia mu komfortu w gabinecie. Nieraz pacjent wcześniej wyrzucając z siebie co mu doskwiera, nie ograniczając się do jednorodnego spektrum swoich symptomów, spotkał się z lekceważeniem tego, co nie wchodzi w skład specjalizacji specjalisty. Widoczne jest to szczególnie w gabinetach lekarzy, gdzie ortopeda nie czuje się kompetentny do rozważań nad symptomami patologii hormonalnej w organizmie.
Niejako zaznaczam w tym rozdziale szeroką wiedzę z wielu dziedzin, jaką opanować powinien wykwalifikowany praktyk terapii naturalnych i komplementarnych. Holistyczny terapeuta za jakiego powinno uznać się naturopatę, bazując na państwowej syntezie tego zawodu. Niekiedy brak dostatecznych kompetencji powoduje poczucie pacjenta, jakby nie był słuchany aktywnie podczas zbierania wywiadu. Ważne jest także odzwierciedlenie przekazanych przez niego informacji, wspominając od czasu do czasu o kwestiach, które nie wchodzą w proces terapii związanej ze specjalizacją leczniczą. Warto zachować przy tym zapobiegawczość, co omawia poprzedni rozdział, jednak w zdrowym stopniu daje to pacjentowi poddania się leczeniu osobie, która wykazuje zainteresowanie jego stanem pod każdym aspektem.
Naturoterapeuci powinni zdawać sobie sprawę jak ważny jest związek choroby i myśli. Wiele teorii bazuje na tym powiązaniu, także zadbanie o „azyl wsparcia” dla pacjenta w gabinecie, to ważny element leczenia. Psychologia zdrowia współcześnie wyraźnie stawia na wzmacnianie poczucia celu, sprawczości i wiary we własne możliwości jako powrót do zdrowego funkcjonowania na każdej płaszczyźnie. Zależnie od profesji, szybciej lub później widzimy cechy i umiejętności pacjenta warte docenienia. Dobrą techniką np. terapeutów manualnych jest przy zakończeniu wizyty w 2-3 zdaniach wyrazić wiarę w możliwości pacjenta, np. determinację do leczenia, ponieważ ten walczy o swoje zdrowie przychodząc do niego.
Technika „Dialogu Motywującego” jest prostą techniką, która zwykle przypisywana jest psychologom i psychoterapeutą, jednakże absolutnie nie wykracza ona poza kompetencje Naturopaty. W duchu Dialogu Motywującego leży zasada, wedle której wszystko co niezbędne do wywołania zmiany zachowania jest już w człowieku, natomiast należy wspomóc go przy wydobywaniu jej. Szkolenia praktyczne są szeroko rozpowszechnione, zatem wzbogacenie warsztatu praktyka naturoterapii o Dialog Motywujący poprzez jego stacjonarne wyćwiczenie nie może być zastąpione przez literaturę. Może ona wspomagać umiejętność stosowania go, rozszerzyć wiele zagadnień i dodać nowe aspekty, jednak kluczowa jest praktyka pod okiem instruktora na warsztatach.
Istnieją także inne niż Dialog Motywujący metody mentalnego wsparcia, zatem podając ją jako przykład, zaznaczam możliwości podniesienia kwalifikacji w zakresie takiego wsparcia, nawiązując do korelacji nastroju czy obniżonego przewlekle samopoczucia, a powstawaniem i utrzymującą się chorobą. Nawet zdarzyć się może tak silny wpływ psychosomatyki, iż sam terapeuta może zwątpić w swoje kompetencje, nie rozważając poczucia własnej wartości pacjenta jako elementu wartego próbie efektywnego wsparcia.
Kontrowersyjne leczenie pacjenta z zaburzeniami psychicznymi alternatywnymi metodami
Każdy aspirujący i praktykujący alternatywne metody leczenia wie jaki jest scenariusz silnie uzewnętrznionych zaburzeń na poziomie psychiki, gdzie impulsywność przybiera niebezpieczny charakter. Hipnoterapeuta nie jest lekarzem w konwencjonalnym i prawnym (co tutaj warto zaznaczyć) znaczeniu. Praca ze świadomością drugiego człowieka wymaga zawsze wiele ostrożności przy zachowaniu profesjonalizmu, etycznie i technicznie. Wchodząc w nią tak głęboko, możliwość uszkodzenia ludzkim błędem czegoś innego niż operowana część ciała, a możliwość ta rośnie i staje się groźniejsza w skutkach, im głębiej w ciele/umyśle ingerencja ma miejsce. Nawet światowy profesjonalista np. w sesji regresyjnej, z powodu którego ustalenie wymagałoby namnożenia potencjalnych skutków, może indukować pacjentowi schizofrenię. Używając ciężkiego przykładu oddaje realne zagrożenie, które dla specjalisty innego niż psycholog/psychoterapeuta jest o wiele bardziej prawnie zagrażające, gdzie potencjalny pozew racjonalnie hipnoterapeuta by wygrał. Lecz pracę z tym pacjentem raczej miałby tylko w swojej dokumentacji, a współpraca należała dopiero do regresji w następnym wcieleniu.
Państwowe Służby Ratownicze, przede wszystkim przez szersze wykształcenie o lekach i wyspecjalizowaniu w hospitalizacji ogólnie, pomagają opanować psychikę człowieka w obłędzie. Może to być obłęd psychozy, paranoidalnej eskalacji zewnętrznej, maniakalno-psychotyczny wystrzał w antypody umysłu, rezygnacja z pozostania tu, w tym wcieleniu, tej generacji. Czytając o narracji osób po popełnionych próbach samobójczych, można odnieść wrażenie jakby było to podłoże pod kamień milowy wglądu i samej prowadzonej terapii. Niestety taka możliwość jest niezwykle nikła, z kaskady powodów, które każdy czytelnik może wypunktować w wyobraźni sam.
Niemniej irracjonalne wydaje się podjęcie się leczenia raka, a zaburzenia psychiczne winne są niepoddaniu takiego pacjenta akredytacji do różnych zbiegów. To samo tyczy się zażywania leków psychotropowych. Dobrym przykładem są tutaj leki z grupy benzodiazepin oraz opioidowych środków przeciwbólowych, stosowanych rekreacyjnie, gdzie oba są podłożeniem skomplikowanego uzależnienia. Wiele terapeutów i coachów pracuje w teorii z uzależnieniami, nie każdy, lecz często świadomi są uznania uzależnienia od substancji czy każdego innego uzależnienia, jako objaw, nie jednostkę chorobową na której załącza się pełne skupienie. Takie rozdzielenie dziś już powszechnie rozumiane jest jako nieprawidłowe, dlatego kompetentny energoterapeuta, hipnoterapeuta, coach NLP i inni pracujący z aparatem psychicznym człowieka, nie może go szufladkować pod „terapią uzależnień”.
Przykład uzależnień jest akurat dosyć akceptowanym problemem z którym powinien podejmować się leczeniu niekonwencjonalny terapeuta. Nie ma akurat przyzwolenia, i z tym się w pełni zgadzam, do ingerencji w przyjmowane leki, poza tymi którzy jednocześnie posiadają wykształcenie psychiatryczne. Natomiast taka terapia coachingowa jest jednak regularna w swoich założeniach, i przymierze terapeutyczne jest w nią wpisane. Dlaczego po kryzysie suicydalnym w czasie takiej terapii, bardziej zabezpieczające wydaje się zakomunikowanie pacjentowi specjalistycznej psychoterapii, zamiast kontynuować współpracę, podczas cotygodniowych sesji coachingowych, kiedy obie strony są na danym etapie rozwiązywania problemów?
Skoro silna relacja terapeutyczna już zaistniała, a sam pacjent wykazuje po próbie samobójczej chęć dalszego pracowania z tym samym specjalistą, ten idąc drogą kontynuacji, wzmacnia potencjalnie dynamikę postępów swojego pacjenta. Uznanie takiej sytuacji za punkt zwrotny w terapii, czegoś co nawiązuje pośrednio do koncepcji „Dezintegracji Pozytywnej” Kazimierza Dąbrowskiego. Kiedy pacjent buduje swój los nieświadomie, jednostronnie i często impulsywnie, chęć kontunuowania współpracy to okazanie chęci dalszej walki.
Zapobiegawczość ma racjonalne podstawy w tym przypadku, jednak etyka zawodowa raczej kieruje specjalistę w kierunku najlepszych możliwych rozwiązań pomocy. Każdy z elementów tej pracy, zawiera w sobie troskę o pacjenta w relacji, ale także o terapeutę, i jego samorozwój w dalszej praktyce. Nie bierzemy odpowiedzialności (w tym przypadku) za próbę samobójczą. Natomiast odpowiedzialność za dobro i postępy w leczeniu już są od nas zależne, zatem uznanie tego czynu za nieefektywność terapeutyczną, to przekazanie odpowiedzialności.
Zwieńczenie wątku odpowiedzialności to nawiązanie do myśli C. Junga. Mówi on w swoich rozważaniach o tym, że jeżeli terapeuta chce mieć niejaki widok na sukces terapii, powinien on wyzbyć się uprzedzeń subiektywnych, a nawet światopoglądowych. Nawet jeżeli ten rozdział wydaje się nawiązywać do pracujących z psychiką pacjenta, to kwestie te dotyczą każdego praktyka danej metody leczenia. Powyższe przykłady o wiele łatwiej jest zobrazować na potrzeby tejże pracy.
Strategie radzenia sobie w obliczu trudnych pacjentów
Trudny pacjent wydaje się kojarzyć z nachalnym, nieuprzejmym, upartym, kłótliwym, wszechwiedzącym lub hipochondrycznym usposobieniem w zachowaniu. Wszystkie te elementy mogą na każdej wizycie dać swój upust, odbijając się na intonacji czy samych słowach, które w psychoanalizie nazwałbym przeniesieniem ze strony pacjenta. Zwykle jest to moment jednej z regularnych wizyt, w zależności od rodzaju praktyki jaką prowadzi naturoterapeuta, aczkolwiek pacjent czuje komfort, czuje swobodę nieświadomego przerzucenia problemów dnia codziennego, czy też problemów traumatycznej przeszłości, czego rozwinięcie wykracza poza tematykę tej pracy, na swojego terapeutę.
Optymizm ochronny albo jego antagonista – pesymizm ochronny, polegają na przewidywaniu rozczarowania tego rodzaju, jako iż nie jest to sytuacja którą da się przewidzieć. Możemy spojrzeć na sytuację zachowawczo, z łagodnym i spokojnym tonem, lub przyjąć rozczarowanie, jeżeli znamy już tego typu zachowania przejawiane przez konkretnego pacjenta. Uważam, że obie wersje są maskami, i chowanie się nie jest rozwiązaniem dobrym ani dla pacjenta, ani dla nas samych. Dodam nawet, że sugeruje to pewien problem pogłębiony w naszych schematach reagowania, lecz tu bardziej skupię się na wykorzystaniu zachowawczej neutralności, i próbie wyjścia poza schemat, jeżeli ten rodzaj naturoterapii z psychologiczną konsultacją wiele wspólnego nie ma. Wyjście poza schemat rozumiem jako odejście od np. prowadzonego zabiegu masażu czy konsultacji aromaterapeutycznej, i na moment skupienie się na dialogu. Na tyle, na ile potrafimy. A umiejętności te rosną razem z doświadczeniem zawodowym, ale nie rozwiną się odpowiednio bez ukierunkowania dokształcającego, uczestniczenia w superwizjach. Jesteśmy tylko ludźmi jako naturoterapeuci, tak jak psychoterapeuta niejednokrotnie konsultuje się z kilkoma superwizorami i bliskimi mu psychoterapeutami w kontekście przypadku jednego pacjenta, gdyż dylematy moralne czy pacjent powinien nadal być naszym pacjentem w związku z nadużywaniem substancji psychoaktywnych między spotkaniami, głodzeniem się związanym z anoreksją w pewnym jej stadium czy też ogólną dysmorfofobią, gdzie zaburzony obraz ciała nie pozwoli nam skupić się na problemie w dalszej perspektywie, niż aktualne przeżywanie stanu emocjonalnego pacjenta w danym momencie, z powodu swojego zaburzenia
Pierwsza pomoc przedmedyczna jest niezbędnikiem jeżeli własną praktykę zamierzamy prowadzić. Podstawy pomocy psychologicznej to w zasadzie kwestia bardzo indywidualna, pozostająca w sferze “chcę się dokształcać w tym”. Kończąc moją pracę, mogę tylko żywić nadzieję, że w przyszłości nauczanie na takich kierunkach jak naturopata pozwoli na solidne przygotowanie adeptów do przyjrzenia się psychologicznym aspektom ich pracy z pacjentem o wiele głębiej, i przede wszystkim nabywając kompetencje praktyczne uczestnicząc w różnych szkoleniach. Chciałbym aby w każdym budziła się taka chęć, indukowana przez świadomość potrzeby, ponieważ prowadząc praktykę kilkanaście lat, przestrzeń do nieprzewidzianych sytuacji związanych ze zdrowiem psychicznym pacjentów nieraz będzie mogła wzbudzić szok i zakłopotanie.
Bibliografia
- I. Heszen, H. Sęk, Psychologia Zdrowia. (2007). R. 10, 16, 19
- J. C. Czabała, Czynniki leczące w psychoterapii. (2013). R. 11, 12, 13
- H. McGrath, H. Edwards, Trudne Osobowości. Jak radzić sobie z szkodliwymi zachowaniami innych oraz własnymi. (2010). str. 223-257
- W. R. Miller, S. Rollnick, Dialog Motywujący. Jak pomóc ludziom w zmianie. (2014). R. 1, 2, 6, 7
- M. Gwardzik, Masaż. Teoria i Praktyka. Podręcznik dla masażystów i fizjoterapeutów. (2016). s. 6-17
Artykuły i studia
- P. M. Herman et. al. A method for describing and evaluating naturopathic whole practice (2006). https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/16862739/
Autor: Cezary Wieczorek (NAT)