Mój sposób terapeutyczny z wykorzystaniem otoczenia, natury, ogrodu jako naturopata i jednocześnie ogniwo w ekosystemie

Notatka z zajęć hortiterapia na kierunku terapie naturalne – naturopata.

Jako naturopata praktykuję różne sposoby/formy terapii, które naturalnie wspomagają organizm na poziomie holistycznym, aby przy pomocy naturalnych środków i w sposób zupełnie naturalny poprawić ogólny stan zdrowia. Poza obszarami z zakresu medycyny naturalnej, które stosuję od dłuższego czasu od niespełna roku coraz bardziej otwieram się na bliski kontakt z naturą i zauważam dzięki temu, poza czystą przyjemnością, szereg zalet i pozytywnych zmian. Ze względu na trudne doświadczenia życiowe bardzo długo byłam zamknięta na wszelki kontakt z naturą. Zablokowane serce oddzielało mnie od niej, a w moim domu nie było naprawdę ani jednego kwiatka. Dziś nie mogę pojąc jak mogłam tak żyć, ale tak było. Od kilku ładnych miesięcy otwieram się coraz bardziej na kontakt z naturą i dziś mam wrażenie, jakbym narodziła się na nowo.  

Dzięki ostatnim zajęciom w Szkole Zen Reiki w Polsce dowiedziałam się, że taka forma terapii, której jeszcze nie do końca świadomie doświadczam nazywa się hortiterapią. Mój sposób terapeutyczny z wykorzystaniem natury i otoczenia składa się z dwóch obszarów: 

  • w formie czynnej poprzez bezpośredni kontakt z roślinami, którymi zajmuję się w swoim domu, 
  • w formie biernej, gdy obserwuję naturę i doświadczam jej przebywając w moim ulubionym parku niedaleko domu oraz także w trakcie obserwacji moich roślin domowych. 

Odkąd zaprosiłam zieleń do domu zmieniło się wszystko. Może to nietypowe, ale nie znam nazw większości z moich roślin, poza storczykami, gdyż dobieram je po prostu sercem. Ona spojrzy na mnie, ja na nią, zarezonuje i kupuję ją.  

Jako mieszkanka dużego miasta niestety nie należę do grona szczęściarzy  posiadających swój ogród, choć od kilku miesięcy intensywnie go poszukuję, jednakże kontakt z przyrodą i zielenią może mieć każdy na wiele innych sposobów, niż tylko we własnym ogrodzie. Dziś już wiem oraz odczułam to na samej sobie, że rośliny mają nie tylko walory estetyczne. Kontakt z nimi i z naturą posiada wiele dobroczynnych właściwości terapeutycznych. Naturalna potrzeba obcowania z przyrodą sprawiła, że w moim domu zaczęło się zazieleniać. Zaczęłam praktykować hortiterapię poprzez pielęgnację roślin we własnym mieszkaniu oraz poprzez spędzanie wolnego czasu na spacerach i lekturze w okolicznym parku.  

Rośliny dla mnie są czymś więcej, niż pięknymi liściami, czy donicami. Obcowanie z nimi na co dzień odczuwam jako formę relaksu. Ich pielęgnacja jest fajną odskocznią od codziennego zabiegania, a wszelkie czynności pielęgnacyjne zawsze poprawiają moje samopoczucie. Nawet, gdy mam naprawdę wiele zajęć samo spojrzenia na moje kwiatki daje wytchnienie i poczucie spokoju. Szczególną radość odczuwam, gdy rośnie nowy listek, czy kwitnie nowy kwiat, lub gdy roślina sprawiająca wrażenie obumierającej zaczyna ożywać. Roślinoterapia w warunkach domowych pozwala mi na wyciszenie, pozbieranie myśli, relaksuje i sprawia prawdziwą przyjemność. A jeżeli obcowanie z roślinami ma tyle zalet, że poprawia stan psychiczny to uważam, że stanowi formę psychoterapii. Polecam ją każdemu, kto poszukuje sposobu na poprawę samopoczucia i nastroju oraz wyciszenie. Uważam, że hortiterapia redukuje stres i poprawia koncentrację. Nadto naukowo udowodniono, że piękno i kolory mają wpływ na nasze samopoczucie tak więc postawienie w zasięgu wzroku kilku pięknych (zielonych, czy kwitnących roślin) na pewno zmieni energię pomieszczenia i podniesie nasze wibracje. Opcji jest wiele. To od nas zależy na co się otworzymy.   

Moim sposobem na uzupełnienie roślinoterapii domowej jest spędzanie choć części wolnego czasu na łonie natury, a konkretnie w okolicznym parku. Poniżej załączam jego kilka zdjęć z prywatnej fotogalerii:

Tutaj doładowuję akumulatory i karmię zmysły. Jest w nim niesamowicie cicho, tak więc można rozkoszować się śpiewem ptaków, szumem liści. Spacerowanie, czy przesiadywanie w miejscach otoczonych roślinnością jest po prostu niezwykłe. Nie ma takich trudnych emocji, których bym w taki sposób nie rozładowała, nie ukoiła. Kondycja psychiczna, jak przy obcowaniu i pielęgnacji roślin domowych poprawia się w chwilę. Zaobserwowałam również zwiększenie umiejętności obserwacji otoczenia, a także wzmocnienie chęci do działania. Jednakże bezcenna tu dla mnie jest nauka uważności oraz cierpliwości i uzyskiwanie poczucia spokoju. Taki odpoczynek na łonie natury jest dla mnie najprzyjemniejszy i jednocześnie bardzo efektywny.  

W oczekiwaniu na zakupienie własnego miejsca na stworzenie ogrodu moimi sposobami terapeutycznymi z wykorzystaniem natury są: posiadanie i pielęgnacja roslin domowych, oraz spedzanie czasu na łonie natury (przydomowy park) oraz wszelkie, wyżej opisane płynące z nich korzyści. Dla uzupełnienia już praktykowanych metod hortiterapii brakuje mi jedynie regularnego chodzenia po ziemi boso (uziemianie się), co będę praktykowała w moim przyszłym ogrodzie oraz typowej terapii ogrodniczej. Ale wszystko przede mną.

Autor: Ewa S. Masłowska (NAT)