Strategia Medycyny Tradycyjnej WHO na lata 2025 – 2034 – powrót do korzeni w cyfrowym świecie

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) 26 maja 2025 roku przegłosowała dokument, który z jednej strony sięga w głąb wieków, a z drugiej – śmiało wchodzi w świat cyfrowej przyszłości. Strategia Medycyny Tradycyjnej WHO na lata 2025–2034 (zobacz dokument w języku EN) to coś więcej niż plan. To globalny manifest uznania, że uzdrawianie to nie tylko recepta na antybiotyk, ale też masaż ziołowy od babki-szeptunki, akupunktura w wiejskiej klinice w Laosie czy reiki praktykowane na łące w Parku Śląskim.

Brzmi niecodziennie? Bo i takie są czasy.

Strategia WHO mówi wprost: czas zintegrować to, co akademickie, z tym, co intuicyjne; to, co pod mikroskopem, z tym, co pod dłonią. Dokument nie sili się na sentymenty – podkreśla, że tylko medycyna oparta na dowodach (czy to bio-, czy tradycyjna) ma rację bytu. Ale zarazem dodaje coś, czego dotąd brakowało: szacunek. Dla rdzennych systemów wiedzy, dla lokalnych tradycji, dla uzdrawiania rozumianego szerzej niż tylko wyleczenie.

Duch rewolucji? Nie. Raczej – redefinicji.

Co zakłada strategia? W skrócie są to cztery cele, ocean możliwości

1. Wzmocnienie bazy dowodowej TCIM (Traditional, Complementary and Integrative Medicine)
WHO nie chce opierać się na legendach i domysłach. Chce danych. Czas więc, by doświadczenie szamana weszło w sojusz z naukowcem, a zapiski o leczeniu trądem liśćmi moringi trafiły do międzynarodowych rejestrów klinicznych. Strategia wspiera rozwój badań, zachęca do korzystania z technologii takich jak AI i big data, promuje współtworzenie badań z praktykami terenowymi.

2. Bezpieczeństwo i regulacja
Kto dotąd uważał, że tradycyjne znaczy dzikie i nieuregulowane, ten się zdziwi. WHO postuluje normy jakości, etykiety, systemy nadzoru. Chce też chronić bioróżnorodność, eliminować zagrożenia związane z wykorzystywaniem zagrożonych gatunków i promować zrównoważoną produkcję leków i preparatów ziołowych.

3. Integracja z systemami ochrony zdrowia
To chyba najbardziej rewolucyjna część. Chodzi o to, by medycyna tradycyjna stała się realnym komponentem publicznej ochrony zdrowia. Ma być dostępna, refundowana, wpisana w podręczniki i ścieżki kliniczne. WHO nie mówi: zastąpcie medycynę konwencjonalną. Mówi: zbudujcie pomost.

4. Wartość międzysektorowa i oddolna siła społeczności
Medycyna tradycyjna nie kończy się w gabinecie. Ma wpływ na edukację, ekologię, kulturę, duchowość. WHO podkreśla znaczenie ochrony wiedzy rdzennych społeczności i włączenia ich w proces legislacyjny. Chce tworzyć biblioteki wiedzy, wspierać polityki „One Health” i rozwijać sprawiedliwe modele podziału korzyści.

Czemu to ma sens?

Bo tradycyjna medycyna żyje. Bo nie wszystko da się sprowadzić do miligramów i wskaźników. Bo, jak pisano w dokumencie, zdrowie to nie tylko brak choroby, ale też równowaga na wszystkich poziomach egzystencji: ciała, umysłu i ducha. WHO zdaje się tę perspektywę rozumieć. A przynajmniej – chce się jej nauczyć.

Jak to się łączy z codziennym życiem?

Wyobraź sobie szpital, gdzie po operacji serca pacjent nie tylko dostaje statyny i receptę na dietę, ale też rozmowę z naturopatą. Albo poradnię, gdzie obok psychiatry siedzi specjalista od medycyny chińskiej. Albo szkołę, gdzie dzieci uczą się nie tylko, że serce to mięsień, ale też że stres ma zapach, kształt i kolor – i można go złagodzić np. oddechem.

To nie utopia. To jeden z możliwych scenariuszy na najbliższe 10 lat.

Głos rdzennych – odzyskana podmiotowość

Jednym z najbardziej znaczących gestów strategii WHO jest uznanie praw ludów rdzennych do ich własnej wiedzy i praktyk leczniczych. Nie jako folkloru. Nie jako egzotyki. Ale jako pełnoprawnej gałęzi systemu ochrony zdrowia, która musi być szanowana, finansowana i chroniona przed komercyjnym wyzyskiem.

Co dalej?

Strategia to nie przepis. To mapa. WHO zakłada przegląd postępów w 2030 roku i końcową ocenę w 2034. Wszystko zależy od krajów członkowskich: od tego, czy potraktują ten dokument jako okazję – czy tylko jako kolejne pobożne życzenie.

Uzdrawianie to nie tylko metoda, ale i pewien stan umysłu.

Może właśnie to jest klucz. Nowa strategia WHO nie mówi nam, co robić. Mówi: przypomnijcie sobie, kim jesteście. I jak chcecie się leczyć – jako ludzie.

♥ Szkoła Zen Reiki w Polsce